Rick i kolorowy kwiatowy tatuaż to bardzo udane wzory. Robią wrażenie kolorem i dopracowanymi konturami, jednak to kot w klimatach Harrego Pottera jest dla mnie najważniejszym tatuażem ostatnich dni. Detaliczne, bardzo delikatne cieniowanie i różnicowana kreska ładnie podkreśliły kompozycję. Projekt powstał kilkanaście dni wcześniej, podczas typowego napadu weekendowego rysowania. Cieszę się, bo nie ma tu jednej niewłaściwej linii czy niedopracowanego szczegółu, a sam tatuaż trafił do odpowiedniej osoby.
Oczy nieco szwankują gdy człowiek odrywa się po dwóch godzinach nieprzerwanego tatuowania. Na pewno nie można tego powiedzieć o wzorach, które są zgodne z założeniami, czyli precyzyjne, subtelne i delikatne. Tak się złożyło, że wszystkie dzisiejsze tatuaże są wykonane na rękach. Mimo podobnej w gruncie rzeczy techniki każda z prac ma nieco inną stylistykę, bo i każdy ma inne potrzeby. Trzeba o tym pamiętać, by człowiek wyszedł zadowolony. W pracy niezmiennie kieruję się swoim gustem i umiejętnościami. Zawiodę więc wszystkich miłośników gęstych, czarnych tatuaży, tribali czy biomechaniki. Tego nie lubię i nie czuję, na takie prace kierujcie się proszę do innych tatuażystów.
Południca na drugim końcu Polski
Jedną z dzisiejszych prac jest południca. Nie stosuję recyclingu projektów i przygotowałam do wyboru dwie zupełnie nowe wersje w tej tematyce, moim zdaniem znacznie ciekawsze. Projekty nie znalazły jednak uznania w panu, który zakochany w oryginalnym wzorze przybył do nas aż z Gdańska. Nie wypadało naszego gościa odsyłać w daleką drogę z powrotem, więc chcąc nie chcąc musiałam wykonać podobny wzór. Ostatecznie potraktowałam zlecenie jako wyzwanie. Tatuaż wykonałam w dwukrotnie mniejszej skali, czyli na ręce, nie na udzie. Wprowadziłam też kilka zmian, szczególnie w cieniowaniu. Tym razem bardziej pasowało do ciała lustrzane odbicie południcy. Po kilku godzinach pracy wszyscy rozstali się szczęśliwi. Nie ma tego złego i w moim rysowniku następna wiedźmińska południca zaczeka na kolejnego nieszczęśnika.
Kolorowy kwiatowy tatuaż to po części nawiązanie do mojego bukietu piwonii sprzed kilku tygodni. Postanowiłam nieco zaszaleć, dodałam kilka geometrycznych wzorów, a piwonie zastąpiłam innymi kwiatami. Można powiedzieć, że stylistyka została w jakimś stopniu zachowana ale także powstał zupełnie nowy wzór. I takie inspirowanie się lubię najbardziej 😉 Krajobraz z domkiem na deser.